|
Obozy Naukowe SKN Gleboznawstwa i Ochrony Środowiska
Kletno 1998
"Środowisko przyrodnicze Masywu Śnieżnika - walory, zagrożenia, ochrona"
Obóz
dla trzynastu bab i dwóch frajerów". Przyjechaliśmy 3. sierpnia, zamieszkaliśmy w pięknej chacie
"Trumpusówce", aż na dwa tygodnie i zabraliśmy się do prac badawczych i nie tylko. Zapał do pracy mieliśmy ogromny,
a jeszcze większy do wieczornych ognisk ze śpiewem, gitara, kiełbaskami i "kotletami". Hitem stała się zabawa w "mafię",
piosenka z animacją o ślimaku i o kasku, które ostro ćwiczyliśmy między kopaniem kolejnych odkrywek. A odkrywek wykopaliśmy
całe mnóstwo. Godne podkreślenia jest fakt, że podczas ich powstawania swój pot przelewała również płeć żeńska. A nasza
Ania kochana stała się specjalistką od kilofowania.
Dzięki powstałym odkrywkom mogliśmy się
zapoznać z charakterystyką gleb wytworzonych z różnych skał macierzystych w rejonie Kletna oraz gleb tworzących się
na hałdach pogórniczych. "Walczyliśmy" również na torfowisku pod Śnieżnikiem ze świdrem puszkowym i świderkami.
Słonko grzało mocno, nawet bardzo. Niektórzy z nas usilnie, mimo potwornego upału, próbowali koncentrować się na
poszukiwaniach i konsumpcji łochyni. Poszukaliśmy salamander z wielkim zapałem, niestety nie dane nam było ujrzeć choćby
jednego przedstawiciela tego gatunku.
Zdreptaliśmy prawie wszystkie góry w masywie Śnieżnika. Przeżyliśmy wspaniała pieszą wycieczkę do Puszczy Śnieżnej
Białki, która nas po prostu wykończyła (32 km w górę, w dół, w górę, upał, w dół), ale było świetnie.
Wybraliśmy się również na wycieczkę do
cywilizowanego miejsca zwanego Lądek Zdrój. Obfotografowaliśmy się w pijalni wód mineralnych i zmęczeni usnęliśmy na
trawniku w parku zdrojowym (istna sensacja dla kuracjuszy). W tym dniu często ćwiczyliśmy naszą kondycję, dobiegając do
autobusu na ostatnią chwilę. Za każdym razem na szczęście się udawało! I za to dziękujemy - panie doktorze. Naszym sukcesem
okazała się I interwencja (naszego koła) do WIOŚ-u w sprawie nielegalnego zrzutu odcieków wysypiskowych ze składowiska
odpadów komunalnych w Stroniu Śląskim do pobliskiego lasu.
Bardzo
szybko upłynęły te dwa tygodnie. I choć przy ogniskach często śpiewaliśmy: "...I tej łopaty i tych odkrywek mam
dość" to jednak żal było wyjeżdżać.
* Zdjęcia oznaczone lupą można powiększać
| |