Akcje SKN Gleboznawstwa i Ochrony Środowiska
Wyjazdy terenowe
Góry Sowie 2004
W
sobotę 17 kwietnia 2004 miłośnicy gór, członkowie SKN Gleboznawstwa i Ochrony Środowiska już po raz kolejny wyruszyli na szlaki
sudeckie, tym razem w Górach Sowich, aby poszerzyć swą wiedzę na temat Sudetów Środkowych.
Niestety nie było z nami nikogo z kadry, jednak towarzyszyli nam dwaj ukraińscy stypendyści.
Wyjazd terenowy pod patronatem zaprzyjaźnionych z SKN-em przewodników sudeckich, absolwentów ochrony środowiska: Łukasza Cieślaka,
Sebastiana Lizurka i Witolda Jana Pepłowskiego odbywał się pod hasłem: "Góry Sowie - walory przyrodnicze i zagrożenia".
Tradycyjnie zbiórka na dworcu głównym miała miejsce o 5:00 rano. Tak wczesna pora skutecznie odstrasza większość maruderów. Miejscem
docelowym była Nowa Ruda. I to właśnie o tej porze rozpoczęliśmy spacer po górach. Do przejścia mieliśmy ok. 24 km. Pogoda
sprzyjała, choć słońce nie rozpieszczało nas swoją obecnością, a widoczność była nieco ograniczona. Jednak budząca się do życia przyroda w
postaci kobierców zawilców gajowych, pierwiosnków wyniosłych, lepiężników białych i różowych, czy wszędobylskiego śpiewu ptaków budujących
swoje gniazda nastrajała całe towarzystwo bardzo wiosennie. Wędrując żółtym szlakiem z Jugowa do Bielawskiej Polany musieliśmy
pokonać kilka przeszkód m.in. wiadukt kolejowy i dwa strumienie - tu swą siłą i odwagą mogli wykazać się panowie, którzy niemal z rycerskim
poświęceniem pomagali dziewczętom w forsowaniu górskich strumieni.
Z
Bielawskiej Polany do schroniska "Orzeł" wędrowaliśmy szlakiem czerwonym. Trasa obfitowała w liczne atrakcje. Mogliśmy podziwiać
piękno krajobrazu Sudetów z wieży widokowej na Kalenicy (946 m n.p.m.), a także rezerwat przyrody "Bukowa Kalenica" z
licznymi okazami starych buków o niewiarygodnych kształtach. Nie można było przejść obojętnie obok skałek, zbudowanych z najstarszych na
śląsku prekambryjskich gnejsów, a także jako specjaliści m.in. od degradacji gleb - żłobin wydrążonych przez wodę spływającą ze stoków. Tak
wędrując dotarliśmy do najwyższego szczytu Gór Sowich, a zarazem Sudetów środkowych - Wielkiej Sowy (1015 m n.p.m.), na której
znajduje się trzykondygnacyjna, kamienna wieża widokowa, o wysokości 25 m wybudowana w 1906 r. Na bezleśnym szczycie, po wejściu na wieżę
można podziwiać jedną z najpiękniejszych panoram w Sudetach. Roztacza się stąd widok na całe Sudety środkowe, a częściowo na Wschodnie i
Zachodnie. I pomimo nieco ograniczonej widoczności wrażenia były i są niezapomniane.
W godzinach mocno popołudniowych, ok. 17-tej dotarliśmy do schroniska "Orzeł". Po rozlokowaniu się i przekąszeniu małego "conieco",
przy dźwiękach muzyki przerywanej śpiewem studentów, w myśl słów "jak szaleć to szaleć", bawiliśmy się niemal do rana.
Gdy większość odsypiała szaleństwa minionej nocy Sudety
przywitały co niektórych pięknym porankiem. "Wokół góry, góry i góry i całe moje życie w górach..." melodia ta nieustannie rozbrzmiewała w
naszych głowach. Aż żal było wracać...
Droga powrotna, zgodnie z tradycją nie była jedna. Część osób schodziła do Bielawy, Pieszyc, Sokolca, a nawet do Nowej Rudy,
część do Walimia, aby podziwiać podziemne trasy turystyczne wchodzące w skład kompleksu "Olbrzym" ("Reise").
Z atrakcjami czy bez wszyscy dotarli do Wrocławia, przywożąc ze sobą bagaż pełen wspomnień.
|